piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 12





Nie no jaka gra ? O co znowu chodzi temu dupkowi? Nagle do mojej ledwo myślącej główki przyfrunęła pewna myśl. Już rozumiem o co chodzi w tej pierdolonej wiadomości. Tak nie może być. Czy on zamierza skrzywdzić kogoś jeszcze skrzywdzić. Moi bliscy nie powinni już być krzywdzeni. To jedno zdanie – Gra się rozpoczęła. Czy to możliwe że chodzi o ten rodzaj gry jaką mam aktualnie na myśli. Ja mówiąc szczerze nigdy nie posunęłam się do takiego planu. Rzekoma „zabawa” polega na tym kto pęknie pierwszy, albo ja się poddam i dam mu czego chce, czyli .. właśnie nie wiem czego chce , albo on dalej będzie krzywdził straszył i ty podobne. Chcę a wręcz muszę dopaść drania i stłuc go na kwaśne jabłko. Właściwie mogę wywnioskować, że ten samochód nie wjechał centralnie w mojego przyjaciela przypadkowo, ale skąd S.A wiedział, że gdziekolwiek mam zamiar pojechać. To wszystko jest lekko przytłaczające. Tylko zastanawia mnie gdzie do cholery on znalazł idiotę który się wpakował  w Osiego. Chętnie bym znała takie osoby gotowe do tak wielkich poświęceń. Nie stojąc już dłużej jak idiotka pchnęłam drzwi od toalety i weszłam do pomieszczenia. Stanęłam przed lustrem. Pochyliłam się lekko nad białą umywalką. Uniosłam lekko głowę by spojrzeć w odbicie. Ujrzałam tam odrobinę brudną no może nie odrobinę dziewczynę z małymi workami pod smutnymi oczami. Odgarnęłam spokojnie prawą ręką moje blond włosy do tyłu i odkręciłam kran. Złożyłam dłonie w małą miskę i podłożyłam pod chłodną ciecz. Następnie polałam wodą twarz dla ocucenia i usunięcia brudu oraz kurzu. Czynność powtórzyłam dwa lub trzy razy aż poczułam coś w rodzaju obudzenia się i ulgi. Ulgi ? czemu nie wiem może to była nadzieja, że to się nigdy nie stało. Niestety to marzenie się raczej nie spełni. Chociaż bardzo tego pragnę. Przeczesałam jeszcze włosy palcami i wyszłam spokojnym krokiem z pomieszczenia. Usiadłam ponownie na metalowym krześle i chwyciłam przyjaciela za dłoń.
Mijają sekundy, minuty może nawet godziny, a on śpi jak zaklęty. Jakby zamiast śpiącej królewny był Książę. Wiem, że będzie leżał tu jeszcze pewnie długi czas, ale chcę zobaczyć jak otwiera oczy, jak rozgląda się po białym pokoju, jak spogląda na mnie. Mam ogromną nadzieję, że to stanie się już nie długo. On jest silny. Po prostu musi być silny. Ma całe życie przed sobą. Ten wariat powinie uderzyć we mnie nie niego. Nie mogę znieść wspomnienia, w którym oba auta się zderzają i ten wybuch. Potem ogień. To jest nie do zniesienia. Chciała bym od tego wszystkiego uciec i zamknąć się przed wszystkim w jakimś ciemnym, metalowym bunkrze. Tak by nikt mnie nie znalazł, a klucz miał Oliver. To by buło wspaniałe. Nikt by mnie nie znalazł. I miała bym święty spokój. Tylko niestety życie toczy się dalej, a ja nie mam szans ucieczki. Chociaż patrząc na to z innej strony po co mam uciekać. Są za mną wszyscy, którzy powinni teraz czuwać. Wspierają mnie. To czego jeszcze więcej powinnam chcieć. Oli niedługo się obudzi, a ja jak na razie jestem z ze swoimi wiernymi przyjaciółmi. Ja dla nich rzuciła bym się w ogień i to nawet do słownie. Zastępują mi rodzinę, której nie mam Oczywiście oprócz Chris’a.  Jak w każdej ekipie mamy takiego tatuśka, który zawsze po nas sprząta. Doradza nam i wie kiedy skończyć imprezie. Posiadamy żartownisia, który mógł by robić kawały i psikusy cały dzień. Matt ma spoko poczucie humoru, ale czasem może dać się we znaki. Ej czy ja przypadkiem nie za dużo myślę przecież powinnam mówić do mojego przyjaciela, a nie rozmyślać o różnych rzeczach. Choć mam teraz na to sporo czasu. Tylko nie mam pomysłu o czym do niego mówić, tak naprawdę przed wypadkiem już widział o mnie prawie wszystko. Tylko S.A został w tajemnicy.  Nagle drzwi do pokoju zostają otworzona, a w nich staje Matt. Chłopak drapie się po głowie prawą ręką i rusza w moim kierunku. Ciekawe czego chce. Chwyta za krzesło, które do tej pory stało pod oknem,  przez które widać co się dzieje na ulicy. Stawia przedmiot obok mnie i spogląda na mnie.
- Hej – Mówię jako pierwsza by złagodzić tą okrutną ciszę.
- Cześć – odpowiada powoli i bez swojej nieustannej energii.
- Co tutaj robisz? – pytam się a odpowiedź jest przecież jasna jak słońce.
- Przyszedłem się spytać, a raczej kazać ci pojechać do domu by troszkę odpocząć. Kochana musisz się przespać. – orzeka jakby nigdy nic. Tylko ja nie mogę, nie chcę z tond iść.
- Nie chcę. Nie mogę. Ja muszę tutaj siedzieć Matt to jest moje miejsce – burczę pod nosem
- Kochana może jestem zazwyczaj nie poważny i zabawny, ale teraz mówię na serio musisz odpocząć siedzisz tu jeż jakieś dwie godziny. Do tego wyglądasz jakbyś wróciła z jakiejś wojny – nie no ten to umie podnieść dziewczynę na duch.
- Matt ja nie mogę. Nie powinnam go zostawiać – mówię a on tylko patrzy na mnie jakby chciał się dowiedzieć co powinien teraz mi odpowiedzieć.
- Kochana on wie, że tu jesteś i pewnie jakby ktoś inny leżał tu na jego miejscu, oczywiście nikomu tego nie życzę to mówiła by ci to samo. – robi krótką przerwe– Jesteś zmęczona. Pewnie śpiąca. Pojedź do domu. Wykąp się i prześpij, a potem tu wrócisz. – a może on ma racje. Jestem tu i pewnie cuchnę jak tysiąc nieszczęść, a oczy same  mi się już zamykają.
- A posiedział byś tu zamiast mnie? – to jest mój warunek.
- Oczywiście że tak kochana. Właśnie to zamierzałem zrobić.
Wstaje powoli z metalowej powierzchni i nachylam się nad Oliverem. Odgarniam delikatnie jego piękne włosy i całuję go w czoło.
- Jestem tu pamiętaj - i dotykam jego serca szepcząc to. Następnie powolnym krokiem ruszam ku wyjściu ze szpitala. Mijam mały bar gdzie siedzą teraz wszyscy. Cała nasza ekipa. Piją jakiś gorące napoje. Najprawdopodobniej kawę. Ruszam dalej nie zauważona. Już po chwili jestem przy swoim samochodzie trzymając w dłoni srebrne kluczyki. Wsiadam powoli i ociężale to urządzenia, a następnie ruszam spokojnie w drogę do naszej willi. Jadę powoli, czyli przepisowo. Staram się  jak mogę by być uważną, ale jest to trudne zadania zważywszy na to że jest już koło piątej nad razem, a ja dałam sobie porządny treningi i do tego wszystkiego dochodzą te okropne wydarzenia. Mam nadzieję, że po porządnej kąpieli i długiej drzemce będę odprężona i gotowa do  dalszej pracy lub po prostu czuwania nad przyjacielem. Co najdziwniejsze lub raczej normalne, ale nie lamnie. Jest już jasno. Czy słońce zawsze tak wcześnie wstaje. Bo jak dla mnie dzień zaczyna się dopiero o godzinie minimalnie dziewiątej. Nim się obejrzałam jestem na swojej ulicy.  Zaparkowałam na podjeździe i powolnym krokiem ruszyłam do domu. Weszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Weszłam do łazienki i postanowiłam na dobry początek wziąć długą i przyjemną kąpiel. Nalałam do wanny gorącej wody i swój ulubiony zapach. Po rozebraniu się natychmiastowo wskoczyłam co ciepłej cieczy. Relaksowałam się chyba z pół godziny, a potem szybko się umyłam i opatuliłam ręcznikiem. Zeszłam na dół do kuchni by przed snem jeszcze coś zjeść. Będąc już w pomieszczeniu zauważyłam , że na blacie leży.. 
~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hej Misiaki!!
  Postanowiłam dodać ten rozdział trochę wcześniej tak na wszelki wypadek. Jest krótszy bo miałam mniej czasu i pełno innych zajęć.No ale jest i jak wam się spodobał. ?
Mam nadzieję, że przynajmniej część z was zostawi po sobie ślad.
~Gymucollie :)

8 komentarzy:

  1. Świetny i znowu przerwać w takim momencie xd ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie ciesze się ze rozdział jest wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewne list xd tajemniczość bosko czekam kiedy chłopcy dowiedzą się że ściga się w zawodach jestbnaj iwgl

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Czekam czekam na następny. *o*
    Wydarzy się coś między Luke'em a główną bohaterką? O.o
    Piszesz wspaniale :D ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie będzie coś po między nią a Luke'em ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże nie mogę się doczekać kiedy Luke odkryje jaką jest naprawdę świetna w wyścigach i wgl . Mam nadzieję ze Oli się obudzi :'( . A tak pozatym to świetne opowiadanie i czekam na więcej !!! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohh, czekam na następny i nie mogę się doczekać c; / Amelia

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie, boskie i jeszcze raz boskie.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału<3

    OdpowiedzUsuń