środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 7



Zaczęło mi się nudzić siedząc tak samemu w pokoju, ale usłyszałam, że ktoś gra w moją ulubioną grę, czyli Fife. Tak wiem jest to strasznie dziwne, że dziewczyna lubi takie rzeczy. No, ale ja cała jestem dziwna. Uwielbiam samochody i moim zdaniem całkiem nieźle prowadzę, czyli raczej nie jestem typową nastolatką.  Dobra nie przedłużając bez zastanowienia ruszyłam do pokoju, z którego wydobywały się głośnie krzyki. Bez pukania weszłam do pukania. No i kogo zobaczyłam. No jak to kogo. Wkurzonego Luka i wygrywającego Ash. Obaj spojrzeli się na mnie jak na kosmitkę. No cóż. Takie życie. No to trzeba było by się spytać czy mogę pograć z nimi.
- No co tak się na mnie patrzycie? Mam coś na twarzy? – zapytałam  i zrobiłam dziwną minę – No to mam do was małe pytanko. Mogę się dołączyć do gry? – oni tylko spojrzeli po sobie i przytaknęli. Od razu siadłam pomiędzy nimi i wzięłam pada.
- To do, którego z Was mam się dołączyć do drużyny? -  ciekawe, który mi pozwoli.
- Choć do mnie i tak nie mam nic do stracenia – powiedział Lukey. No dobra tego się nie spodziewałam po nim. Od razu się dołączyłam i skupiłam na grze. Po pierwszej minucie padła bramka, a za chwilkę następna. Nie patrzyłam jakie miny mają chciałam wygrać. Okazało się, że Ash totalnie nie umie bronić. Dziwne to trochę, że jestem w wielu rzeczach lepsza od chłopaków. Gdy mecz się zakończył odłożyłam kontroler na półkę i popatrzyłam na Lukeya. Nie wiem czy mu zachwalę oczy nie wylecą. Tak się na mnie zagapił. Jego przyjaciel miał bardzo podobną minkę. Heh pewnie się nie spodziewali.
- No nigdy nie widzieliście dziewczyny, która umie grać – oni energicznie pokiwali głowami na nie. No czego mogłam się spodziewać. Nagle Luke wstał i zaczął biegać po korytarzu i krzyczeć „ Sue pokonała Asha w Fife” Więc stanęłam na biurku właściciela pokoju i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia. No tak to  musiało wyglądać… no aż brak mi słów. Ukradkiem zobaczyłam że na zegarze ściennym jest już dosyć późna godzina. Chyba trzeba iść spać. Zaskoczyłam i szybciutko podreptałam do mojego łóżka. Nie zauważyłam wcześniej, że jestem tak zmęczona.  Tak więc szybko odpłynęłam do krainy morfeusza.
„Idę przez ciemny i mroczny las. Nie widząc nic co jest przede mną  Otacza mnie jest tylko ciemność. Moje samopoczucie jest w rozsypce. Czuje się jak jakiś potwór, demon. Maszeruje dalej przez las. Nagle w oddali widzę chłopaka. Wygląda jak anioł. Nie wiem dlaczego, ale ma związane ręce, a jego skrzydła umazane są krwią i wylatują z nich białe puszyste pióra. Na twarzy nastolatka widnieje ból, strach, cierpienie i smutek. Idę dalej w jego kierunku. Nagle ona przewraca się mi tuż pod nogi. Podnosi głowę do góry i w tym momencie nasze spojrzenia się spotykają. Ja niemalże tonę w jej głębokich ciemno brązowych oczach. Po chwili słyszę dziwne pikanie. Odrywam wzrok od nieznajomej i rozglądam się na boki. Nigdzie nie widzę czegoś co by mogłoby wydawać takie dźwięki. Nie mogę się powstrzymać wracam wzrokiem do jego oczu. Wyglądają jak ocean. Niestety nie mogę go rozpoznać. Twarz, która wcześniej kogoś mi przypominała zmieniła się w zupełnie nie znajomą. Wyciągam rękę w jego kierunku, by pomóc mu wstać. Chłopak nie odmawia pomocy. Nagle z jego ust wypłynęła zdanie: To nigdy się nie kończy. Po tych słowach zaczął głośno krzyczeć, a z jego rąk zaczęła kapać ciemno czerwona ciecz. To.. to była krew. Tym razem w moich oczach musiał pojawić się strach. Szukałam panicznie wzrokiem czegoś by to zatamować. Nic nie mogłam znaleźć. Nagle przed moimi oczami zaczęły pojawiać się czarne plamki, aż w końcu nastała ciemność. „
Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Nigdy nie przytrafił mi się tak przerażający sen. Te oczy, byłe.. byłe takie magiczne. Jaszcze u nikogo nie widziałam czegoś tak wspaniałego. Przypomniał mi się ten interesujący dźwięk ze snu. Spojrzałam na telefon. Migała lampka symbolizująca powiadomieni. Odblokowałam urządzenie. I pojawił się tam sms.

Dzień dobry kochanie jak się śpi.
 Mam wielką nadzieję, że dręczą Cię koszmary.
Życzę okropnego dnia
S.A

No nie ten gościu zaczyna mnie wkurzać. Chętnie bym strzeliła kulkę w łeb. Czemu on musi być na tyle mądry, że nie mogę go namierzyć. Ciekawe czy mogę do niego też wysłać wiadomość.  Chyba warto spróbować. Otworzyłam odpowiednie pole. I Zaczęłam wstukiwać litery, które po pewnym czasie utworzyły zdanie.

Kim jesteś? I czego chcesz?
Nie jestem Twoim kochaniem.
S.

No dobra czas się ogarnąć. Wstałam i podeszłam do szafy. Tym razem padło na bluzkę z czaszko i czarne rurki z dziurami na kolanach, a do tego samego koloru trampki. Nie czekając na nic, powędrowałam do kuchni na śniadanie. Zrobiła sobie kanapki z serkiem topionym i pomidorem. Szybko w pałaszowałam całą zawartość talerza. Troszkę się dziwię, że jeszcze nikogo z domowników nie spotkałam. No, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. W mojej głowie narodził się pomysł, by pójść na spacer. Jak wymyśliłam tak też zrobiłam.  Narzuciłam na siebie jeszcze tylko kurtkę i ruszyłam w stronę parku. Oczywiście jak to ja musiałam się gapić w ten telefon. Zapytacie pewnie co z tego wynikło? Ja jak to ja zawsze muszę na kogoś wpaść. Poczułam dosyć mocne uderzenie i usłyszałam tylko jak ktoś upadł na ziemię. Od razu oderwałam wzrok od ekranu. Przede mną leżała dosyć szczupła brunetka. Błyskawicznie wyciągnęłam rękę w ej kierunku, by pomóc jej wstać. Dziewczyna chwyciła się i podciągnęła do góry.
- Bardzo cię przepraszam zagapiłam się w telefon i cię nie zaważyłam – zaczęłam się tłumaczyć. No tak winny zawsze się tłumaczy.
- Nic się nie stało ja też się zagapiłam, a tak w ogóle to jestem Emily. – przedstawiła się. Wygląda na dosyć miłą muszę przyznać.
- Ja jestem Suzanna, ale mów mi Sue. – w trakcie wyciągnęłam do niej rękę.
- Miło mi, masz może co robić? – trochę dziwne pytanie
- Nie, a ty? – odpowiedziałam na jej pytanie i zawtórowałam.
- Skoro tak to może chciała byś pójść ze mną do tej pobliskiej kawiarni.- kusząca propozycja muszę przyznać.
- Chętnie, a jeśli mogę się zapytać to ile masz lat? – to było chyba pytanie jak każde inne.
- Mam dziewiętnaście, a ty? – o proszę zapowiada się bardzo przyjemnie. Moja rówieśniczka jak miło.
- Ja też – nawet nie zauważyłam jak weszłyśmy do lokalu. Panowała tu mila atmosfera. Ściany miały kolor jasnego brązu, a stoły i krzesła były białe. Wszystko pasowało do siebie idealnie. Nad ladą wisiało menu z różnymi kawami, ciastkami i plackami. Siadłyśmy przy jednym ze stolików.
- To może ja pójdę zamówić, co byś chciała? – zadałam jaj pytanie, posyłając przyjemny uśmiech.
- Poprosiła bym waniliowe  Latte – mówiąc to oddała mi tym samym pogodnym uśmiechem. Dziewczyna jest strasznie podobna do mnie. Też uwielbiam waniliowe Latte. Nasze zamówienia w błyskawicznym tempie zostały nam podanie.
- No to może powiesz o sobie coś jeszcze? – chętni bym ją poznała trochę bardziej niż tylko imię i wiek.
- No to tak jak już mówiłam jestem Emily Torreto. Mam dziewiętnaście lat i uwielbiam taniec. Nie mam chłopaka – no nie powiem bardzo wyczerpująca wypowiedź.
- Ja jestem Sue Bloom . Mam dziewiętnaście lat i też uwielbiam taniec. – nie chcę mówić zadumo o sobie bo to jeszcze nie jest prawdziwa przyjaźń, ale musze przyznać, żre na taką się zapowiada. Rozmawiałyśmy jeszcze przez pół godziny . Wymieniłyśmy się numerami. Na pewno zadzwonię do tej dziewczyny. Muszę przyznać, że jest wspaniała. Niby znamy się krótko, ale już mogę spokojnie powiedzieć, że to będzie długo trwała znajomość. Nagle do moich uszu dobiegła melodyjka, oznaczająca sms. Odblokowałam urządzenie. Oczywiście wiadomość nie mogła być na przykład od Chrisa lub Irwina tylko musiała być od SA.

Kim jestem? Twoim największym koszmarem kochanie.
Czego chcę? Zemsty na tobie.
I dalej będę do Ciebie mówić kochanie.
Widzę, że masz nową przyjaciółeczkę.
Pozdrów ją ode mnie.
S.A
~*~*~*~*
Hej Misiaki!!

Tak jak obiecałam rozdział jest dzisiaj.  Nowa bohaterka jet już w stronie Bohaterowie. Przepraszam za wszelkie błędy, ale pisany był na szybko, ponieważ jak wiecie pewnie są święta i jest przy nich pełno roboty. Mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę Was o komentarze. To jest mega motywacja jak i super prezent na święta. 
Życzę wam zdrowych i pogodnych świąt oraz wspaniałego sylwestra. 
~ Gumycollie :)

13 komentarzy:

  1. Cudownie :) Czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle suuuuuper! <3
    Czekam na next :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszes a ja zapraszam cię na mojego bloga z grafiką : http://mysweetgraphic.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mnie zaciekawiło :)) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz co??? Przerywać w takim momencie? Jak możesz? Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju kiedy kolejny rozdział nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O losie jak ja kocham to opowiadanie <3 xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie następny rozdział? Powiedz błagam ;-; / Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mial być w niedziele, ale z powodów ridzinnychnie moglam go dokończyc. Powinien pojawić się w to niedziele. Będzie tez bardzo ważna notka.

      Usuń
    2. uff, dzięki ;) Może jakoś wytrzymam..;p

      Usuń
  10. Kim jest S.A?
    KIM? :O


    http://yourethereasonfanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow
    No i to było to czego szukałam
    Genialny blog
    Cudeńko
    Mam nadzieję,że niedługo dodasz kolejny rozdział
    Buziaki
    Mela:*

    OdpowiedzUsuń