Zaczęło mi się nudzić siedząc tak samemu w pokoju, ale
usłyszałam, że ktoś gra w moją ulubioną grę, czyli Fife. Tak wiem jest to
strasznie dziwne, że dziewczyna lubi takie rzeczy. No, ale ja cała jestem
dziwna. Uwielbiam samochody i moim zdaniem całkiem nieźle prowadzę, czyli
raczej nie jestem typową nastolatką. Dobra
nie przedłużając bez zastanowienia ruszyłam do pokoju, z którego wydobywały się
głośnie krzyki. Bez pukania weszłam do pukania. No i kogo zobaczyłam. No jak to
kogo. Wkurzonego Luka i wygrywającego Ash. Obaj spojrzeli się na mnie jak na
kosmitkę. No cóż. Takie życie. No to trzeba było by się spytać czy mogę pograć
z nimi.
- No co tak się na mnie patrzycie? Mam coś na twarzy? –
zapytałam i zrobiłam dziwną minę – No to
mam do was małe pytanko. Mogę się dołączyć do gry? – oni tylko spojrzeli po
sobie i przytaknęli. Od razu siadłam pomiędzy nimi i wzięłam pada.
- To do, którego z Was mam się dołączyć do drużyny? - ciekawe, który mi pozwoli.
- Choć do mnie i tak nie mam nic do stracenia – powiedział
Lukey. No dobra tego się nie spodziewałam po nim. Od razu się dołączyłam i
skupiłam na grze. Po pierwszej minucie padła bramka, a za chwilkę następna. Nie
patrzyłam jakie miny mają chciałam wygrać. Okazało się, że Ash totalnie nie
umie bronić. Dziwne to trochę, że jestem w wielu rzeczach lepsza od chłopaków.
Gdy mecz się zakończył odłożyłam kontroler na półkę i popatrzyłam na Lukeya.
Nie wiem czy mu zachwalę oczy nie wylecą. Tak się na mnie zagapił. Jego
przyjaciel miał bardzo podobną minkę. Heh pewnie się nie spodziewali.
- No nigdy nie widzieliście dziewczyny, która umie grać –
oni energicznie pokiwali głowami na nie. No czego mogłam się spodziewać. Nagle
Luke wstał i zaczął biegać po korytarzu i krzyczeć „ Sue pokonała Asha w Fife” Więc stanęłam na biurku właściciela
pokoju i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia. No tak to musiało wyglądać… no aż brak mi słów. Ukradkiem
zobaczyłam że na zegarze ściennym jest już dosyć późna godzina. Chyba trzeba
iść spać. Zaskoczyłam i szybciutko podreptałam do mojego łóżka. Nie zauważyłam
wcześniej, że jestem tak zmęczona. Tak
więc szybko odpłynęłam do krainy morfeusza.
„Idę przez ciemny i mroczny las. Nie widząc nic co jest przede
mną Otacza mnie jest tylko ciemność. Moje samopoczucie jest w rozsypce.
Czuje się jak jakiś potwór, demon. Maszeruje dalej przez las. Nagle w oddali
widzę chłopaka. Wygląda jak anioł. Nie wiem dlaczego, ale ma związane ręce, a
jego skrzydła umazane są krwią i wylatują z nich białe puszyste pióra. Na
twarzy nastolatka widnieje ból, strach, cierpienie i smutek. Idę dalej w jego
kierunku. Nagle ona przewraca się mi tuż pod nogi. Podnosi głowę do góry i w
tym momencie nasze spojrzenia się spotykają. Ja niemalże tonę w jej głębokich
ciemno brązowych oczach. Po chwili słyszę dziwne pikanie. Odrywam wzrok od
nieznajomej i rozglądam się na boki. Nigdzie nie widzę czegoś co by mogłoby
wydawać takie dźwięki. Nie mogę się powstrzymać wracam wzrokiem do jego oczu.
Wyglądają jak ocean. Niestety nie mogę go rozpoznać. Twarz, która wcześniej
kogoś mi przypominała zmieniła się w zupełnie nie znajomą. Wyciągam rękę w jego
kierunku, by pomóc mu wstać. Chłopak nie odmawia pomocy. Nagle z jego ust
wypłynęła zdanie: To nigdy się nie kończy. Po tych słowach zaczął głośno
krzyczeć, a z jego rąk zaczęła kapać ciemno czerwona ciecz. To.. to była krew.
Tym razem w moich oczach musiał pojawić się strach. Szukałam panicznie wzrokiem
czegoś by to zatamować. Nic nie mogłam znaleźć. Nagle przed moimi oczami
zaczęły pojawiać się czarne plamki, aż w końcu nastała ciemność. „
Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się do pozycji
siedzącej. Nigdy nie przytrafił mi się tak przerażający sen. Te oczy, byłe..
byłe takie magiczne. Jaszcze u nikogo nie widziałam czegoś tak wspaniałego. Przypomniał
mi się ten interesujący dźwięk ze snu. Spojrzałam na telefon. Migała lampka
symbolizująca powiadomieni. Odblokowałam urządzenie. I pojawił się tam sms.
Dzień dobry kochanie jak się śpi.
Mam wielką nadzieję, że dręczą
Cię koszmary.
Życzę okropnego dnia
S.A
No nie ten gościu zaczyna mnie wkurzać. Chętnie bym
strzeliła kulkę w łeb. Czemu on musi być na tyle mądry, że nie mogę go
namierzyć. Ciekawe czy mogę do niego też wysłać wiadomość. Chyba warto spróbować. Otworzyłam odpowiednie
pole. I Zaczęłam wstukiwać litery, które po pewnym czasie utworzyły zdanie.
Kim jesteś? I czego chcesz?
Nie jestem Twoim kochaniem.
S.
No dobra czas się ogarnąć. Wstałam i podeszłam do szafy. Tym
razem padło na bluzkę
z czaszko i czarne rurki z dziurami na kolanach, a do tego samego koloru
trampki. Nie czekając na nic, powędrowałam do kuchni na śniadanie. Zrobiła
sobie kanapki z serkiem topionym i pomidorem. Szybko w pałaszowałam całą
zawartość talerza. Troszkę się dziwię, że jeszcze nikogo z domowników nie
spotkałam. No, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. W mojej głowie narodził się
pomysł, by pójść na spacer. Jak wymyśliłam tak też zrobiłam. Narzuciłam na siebie jeszcze tylko kurtkę i
ruszyłam w stronę parku. Oczywiście jak to ja musiałam się gapić w ten telefon.
Zapytacie pewnie co z tego wynikło? Ja jak to ja zawsze muszę na kogoś wpaść.
Poczułam dosyć mocne uderzenie i usłyszałam tylko jak ktoś upadł na ziemię. Od razu
oderwałam wzrok od ekranu. Przede mną leżała dosyć szczupła brunetka.
Błyskawicznie wyciągnęłam rękę w ej kierunku, by pomóc jej wstać. Dziewczyna
chwyciła się i podciągnęła do góry.
- Bardzo cię przepraszam zagapiłam się w telefon i cię nie
zaważyłam – zaczęłam się tłumaczyć. No tak winny zawsze się tłumaczy.
- Nic się nie stało ja też się zagapiłam, a tak w ogóle to
jestem Emily. – przedstawiła się. Wygląda na dosyć miłą muszę przyznać.
- Ja jestem Suzanna, ale mów mi Sue. – w trakcie wyciągnęłam
do niej rękę.
- Miło mi, masz może co robić? – trochę dziwne pytanie
- Nie, a ty? – odpowiedziałam na jej pytanie i zawtórowałam.
- Skoro tak to może chciała byś pójść ze mną do tej
pobliskiej kawiarni.- kusząca propozycja muszę przyznać.
- Chętnie, a jeśli mogę się zapytać to ile masz lat? – to
było chyba pytanie jak każde inne.
- Mam dziewiętnaście, a ty? – o proszę zapowiada się bardzo
przyjemnie. Moja rówieśniczka jak miło.
- Ja też – nawet nie zauważyłam jak weszłyśmy do lokalu.
Panowała tu mila atmosfera. Ściany miały kolor jasnego brązu, a stoły i krzesła
były białe. Wszystko pasowało do siebie idealnie. Nad ladą wisiało menu z
różnymi kawami, ciastkami i plackami. Siadłyśmy przy jednym ze stolików.
- To może ja pójdę zamówić, co byś chciała? – zadałam jaj
pytanie, posyłając przyjemny uśmiech.
- Poprosiła bym waniliowe
Latte – mówiąc to oddała mi tym samym pogodnym uśmiechem. Dziewczyna
jest strasznie podobna do mnie. Też uwielbiam waniliowe Latte. Nasze zamówienia
w błyskawicznym tempie zostały nam podanie.
- No to może powiesz o sobie coś jeszcze? – chętni bym ją
poznała trochę bardziej niż tylko imię i wiek.
- No to tak jak już mówiłam jestem Emily Torreto. Mam
dziewiętnaście lat i uwielbiam taniec. Nie mam chłopaka – no nie powiem bardzo
wyczerpująca wypowiedź.
- Ja jestem Sue Bloom . Mam dziewiętnaście lat i też
uwielbiam taniec. – nie chcę mówić zadumo o sobie bo to jeszcze nie jest
prawdziwa przyjaźń, ale musze przyznać, żre na taką się zapowiada.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez pół godziny . Wymieniłyśmy się numerami. Na pewno
zadzwonię do tej dziewczyny. Muszę przyznać, że jest wspaniała. Niby znamy się
krótko, ale już mogę spokojnie powiedzieć, że to będzie długo trwała znajomość.
Nagle do moich uszu dobiegła melodyjka, oznaczająca sms. Odblokowałam
urządzenie. Oczywiście wiadomość nie mogła być na przykład od Chrisa lub Irwina
tylko musiała być od SA.
Kim jestem? Twoim największym koszmarem kochanie.
Czego chcę? Zemsty na tobie.
I dalej będę do Ciebie mówić kochanie.
Widzę, że masz nową przyjaciółeczkę.
Pozdrów ją ode mnie.
S.A
~*~*~*~*
Hej Misiaki!!
Tak jak obiecałam rozdział jest dzisiaj. Nowa bohaterka jet już w stronie Bohaterowie. Przepraszam za wszelkie błędy, ale pisany był na szybko, ponieważ jak wiecie pewnie są święta i jest przy nich pełno roboty. Mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę Was o komentarze. To jest mega motywacja jak i super prezent na święta.
Życzę wam zdrowych i pogodnych świąt oraz wspaniałego sylwestra.
~ Gumycollie :)