Menu

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 3



Zignorowałam to odczucie. Dzisiaj nic nie mogło popsuć dobrej zabawy.
- No to co chłopaki jedziemy do domu i świętujemy! – krzyknęłam radośnie. Oni tylko potaknęli i od razu rozeszliśmy się do samochodów. W mgnieniu oka dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do domu a ja jak najszybciej pobiegłam do pokoju zabrałam mojego pendrive’a z muzyką i poszłam włączyć muzykę na dole. Nagle zrobiło się głośno. Ekipa popatrzyła na mnie zdziwiona., a ja co zrobiłam . Podeszłam do szafki do które odłożyłam wcześniej alkohol. Od razu rzucili się jak zwierzęta. Wyjęłam też kilka misek i jedzenie kupione na naszą balangę.   Ułożyłam wszystko na blacie i natychmiast wbiegłam do salonu, który jest połączony z kuchnią. Wskoczyłam na stół i zaczęłam tańczyć. Wszyscy patrzyli na mnie z otwartymi buziami ja zaskoczyłam z stołu i tylko machnęłam ręką by się przyłączyli. Po chwili całą grupą miotały już bity. Nikt nie mógł się oprzeć. Co chwilkę coś piliśmy to piwo to wódkę. Co nam tylko wpadło w ręce. Po dobrej godzinie bezustannych pląsów. Byliśmy już zmęczeni i pijani. Nikt nie chciał kończyć domówki.  Bawiliśmy dalej. Po kolejnej godzinie. Na nogach byli już tylko Matt, Oli i ja.
- Patrzcie chłopaki tam leży tęczowy wieloryb ! – krzyknęłam głośno, wskazując miejsce. Nastolatkowi podążyli za moją ręką wzrokiem. – Może z nami potańczy, jak go poprosimy – Powiedziałam zabawnym głosem.
- Sue wieloryby nie mogą oddychać na lądzie – wrzeszczał Matt – On się dusi !
- O nie pomórz mi go przenieść do łazienki do wanny!
Otworzyłam oczy. Strasznie boli mnie głowa. Skronie pulsują. Rozejrzałam się by sprawdzić gdzie jestem. Okazało się, że leżę w wannie. Musiała być niezła balanga. No ja raczej nie budzę się w takich miejscach. Muszę pójść natychmiast do kuchni po jakąś tabletkę przeciwbólową. Wydreptałam z łazienki i ruszyłam do kuchni po drodze minęłam spiętego Matt’ a i Ashtona. Gdy doszłam do celu to w błyskawicznym tempie połknęłam tabletkę.  Następnie podeszłam do lodówki i zajrzałam co jest. Wyciągnęłam mi potrzebne składniki i zaczęłam robić gofry. Postanowiłam nie budzić chłopaków tylko zjeść samemu. Po skończonym posiłku pomyślałam, że pojadę odebrać mój nowy  samochód. Jak pomyślałam tak zrobiłam zabrałam portfel i poszłam na autobus, który zatrzymuje się niedaleko umówionego miejsca. Droga trwała koło pół godziny. Mężczyzna już stał i na mnie czekał. Podeszłam do niego pewnym krokiem. On podał mi kluczyki do wozu w wsiadł do swojego. Ja nie zwlekając dłużej podeszłam do mojego i zasiadłam za kierownicą. Odpaliłam silnik i ruszyłam w kierunku mojego garażu. Podróż nie trwała długo. Wysiadłam z auta i przebrałam się w mój kombinezon, który leżał w szafce. Bez zwłoki zaczęłam pracować i ulepszać moje cudeńko. Bałam dwa lata temu najlepszym mechanikiem w mieście więc założenie nitro w wozie nie było najmniejszym problemem dla mnie.  Pracowałam przez dwie godziny nad nim a potem poszłam się po przyglądać moim starym samochodom. Mój garaż składa się z normalnego garażu, magazynu za wszelkimi częściami i z warsztatu. To jest mój drugi dom.  Potrafiłam tu spędzać całe dnie. Tęskniłam za tym miejscem i to bardzo. Szczególnie, że nikt nie wiedział gdzie to jest. Mam tu też sale, w której mogę sobie potańczyć. Zaczęła mnie już nudzić to cisza. Więc podeszłam do radia i włączyłam je. Od razu poczułam bit lecący z urządzenia. Czyszcząc auto ruszałam się w rytm muzyki. Tyle wspomnień wiąże się z ty miejscem.
Szłam ciemną uliczką. Nie bojąc się. Miałam się spotkać z chłopakiem. To był typowy Bad boy. Nie bałam się go nigdy nawet nie podniósł na mnie ręki, ani nie podnosił głosu. Z tego wnioskowałam, że nie muszę się go obawiać. Gdy doszłam w umówione miejsce, ktoś zakrył mi dłonią usta. Nie wzruszona nawet nie próbowali się wyrywać. Will zazwyczaj tak się ze mną witał, ale po chwili coś mi nie pasowało nigdy tak długo nie trzymał mnie w potrzasku. Odwróciłam się. Jak się okazało to był on.
- Hej kochanie – powiedział groźnie
- Hej- powiedziałam i przysunęłam się do niego by go pocałować. On się odsunął. Coś tu nie grało.
- Wiesz dowiedziałem się pewnych rzeczy o tobie – zaczął podnosić głos- Zdradziłaś mnie ty pierdolona dziwko – już krzyczał
- Nie zdradziła bym ciebie. Kocham Cię Will- ja też krzyczałam
- Jesteś nic nie wartą dziwką, która nie umie się nawet przyznać do błędu. Nigdy cię nie kochałem. Nie zasługiwałaś na to. Idź do diabła – wykrzyczał mi prosto w twarz. Nie mogłam powstrzymać dłużej łez. Zaczęłam piec, aż wsiadłam do samochodu i pojechałam prosto do garażu. Włączyłam głośno muzykę i zapomniałam o bożym świecie.
Dlatego kocham to miejsce. Zawsze mi pomaga. Nie ważne co się stanie. Mogę tu przyjechać i się odciąć.

Postanowiłam już dłużej nie rozmyślać tylko wrócić do domu. Wsiadłam do jednego ze starszych aut i pojechali do domu. Miło było do niego wsiąść i znowu poczuć tą moc. Minęło może dziesięć minut i już byłam na miejscu. Zaparkowałam pojazd na podjeździe. Weszłam do mieszkania i poszłam do salony. Gdzie wszyscy siedzieli.
- Hej chłopaki, macie kaca? – zapytałam z bananem na twarzy
- Żebyś wiedział. Już dawno nie było tak ostrego melanżu – powiedział Kellin
- No niech zgadnę ostatni taki był dwa lata temu – Zaśmiałam się
- No, skąd wiedziałaś ? – zapytał się.
- No wiesz potem ja wyjechałam i nie miał kto rozkręcić imprezy – on tylko się uśmiechnął i nic już więcej nie mówił. Ja nic już też nic nie mówiąc poszłam do kuchni. Już dobrze po siedemnastej, więc wypada zjeść coś.  Zabrałam jedzenie do pokoju i postanowiłam sobie przed treningiem z Oliverem zrobić maraton filmowy i obejrzeć dwie ostatnie części Step Up, czyli Revolution i All In.  I tak minęły mi kolejne cztery godziny.
Po skończonym seansie zaszłam na dół ubrałam kurtkę, a następnie poszłam po Oliego. Chłopak błyskawicznie się ubrał i poszliśmy do swoich samochodów. Jechaliśmy ponad 170km/h. Całkiem normalnie bez szaleństw. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Były tu poustawiane skrzynie w tor do treningu driftów i długa trasa na, której można było maksymalnie się rozpędzić. Najpierw poszłam na drift. Pędziłam z maksymalną prędkością, przykładając się dokładnie do techniki. Skończyłam trasę z wynikiem minuta dwadzieścia. Całkiem nieźle, szczególnie, że to dwa okrążenia. Ćwiczyliśmy na tym torze przez pół godziny, następnie zaczęliśmy ćwiczyć inne ćwiczenie. Tak minęło nap kolejne pół godziny. Mówiąc szczerze  myślałam, że pójdzie mi gorzej. Jednak nie wyszłam tak bardo z wprawy. Co mnie cieszy. Bo to skraca czas treningów i szybciej będę mogła pojechać w wyścigach, ale koniec tych przemyśleń. Razem z Olim Ruszyliśmy w drogę powrotną.

~*~*~*~*~*~*~*~*
Hej Misiaki!!

Przepraszam was, że wyszedł taki nudny i krótki, ale jakoś nie umiałam go skleić do kupy. 
No, ale trudno mam nadzieją, że jednak wam się podobał i będziecie komentować.
~Gumycollie :)

4 komentarze:

  1. szkoda, że taki krótki :c
    ale taniec, boski *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie ff. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. sorki za spam + świetny rozdział

    Zapraszam na mojego wattpad mam nadzieje ,że moje opowiadanie ci się spodoba jeśli tak to zapraszam do like i komentowania : http://www.wattpad.com/user/DobrevAndzia

    OdpowiedzUsuń
  4. No niezła impra :P Hhahah szalona Su...
    Zapraszam na blog mojego autorstwa
    http://tylkotymniekochaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń